Akademia pana Kleksa,  epika,  lektury,  lektury inaczej,  OK!,  polski nie musi być nudny

Czy dziewczyny mogą uczyć się w Akademii?

Tegoroczne czwarte klasy, które mam ogromną przyjemność prowadzić, oznajmiły, że w minionym roku nie miały lekcji zdalnych. Wzięłam głęboki oddech i z małym przekonaniem stwierdziłam- „no dobra…”, mając z tyłu głowy myśl, że dobrze by było, gdyby na starcie nasze wspólne zajęcia były zaskakujące. W szkole obiecałam im pokój zagadek, który już znacie z wcześniejszych opisów. Dwa tygodnie później pracowaliśmy zdalnie.

Wiedziałam, że nie ma mowy, by wrzucić prezentację i zostawić wolną rękę. Pracując zgodnie z planem, potrzebowałam stworzyć sobie narzędzie, które będzie pięknie wyglądało, uporządkuje mój myślowy rozgardiasz i sprawi, że niedoświadczeni uczniowie nie zagubią się w sieci. Skorzystałam więc z genialnego genial.ly, opracowując od razu cały cykl pracy z lekturą.

Otworzyliśmy drzwi do Akademii

Skorzystałam z kilku znanych mi aplikacji: Mentimeter, który pozwala na pozyskanie szybkiej informacji zwrotnej od uczniów w atrakcyjnej formie. Dzięki niemu podczas lekcji uczniowie zadawali pytania profesorowi Kleksowi, innym razem opracowywali wspólną instrukcję na stworzenie idealnej szkoły.

Zapis oryginalny 🙂

Kolejnym narzędziem, bez którego nie wyobrażam sobie pracy w klasie IV jest LearningApps. Wykorzystuję go, by nudne lub męczliwe treści ogarnąć w szybki i przyjemny sposób. Dzięki prostemu ćwiczeniu ułożyliśmy plan wydarzeń wykrakany z perspektywy Mateusza Szpaka, z diagramu wyłapywaliśmy słowa- skojarzenia do bajkowych przygód Adasia i odwiedziliśmy tereny Akademii.   

Poznali histo ocza Mateu Szpa 🙂

Jak co roku największe wrażenie zrobiła na uczniach nauka u Ambrożego. Możliwość skorzystania z zajęć kleksografii, przędzenia liter, gotowania, geografii i rupieciarni od zawsze zapiera dech w piersiach. Co ciekawe, dzięki innym nazwom, te same czynności nabierają pozytywnego wydźwięku. W tym roku uczniowie wybierali samodzielnie, które lekcje chcą zrealizować. Prosiłam, by każdy wybrał dwie. Ku mojemu zaskoczeniu wszyscy zrobili wszystko! Podczas zajęć z kleksografii uczniowie tworzyli budowanie tytułów (pojawiły się także proste metafory). Przędzenie liter zagoniło opornych do ćwiczeń kaligraficznych. Dzięki geografii powtórzyli redagowanie kartek pocztowych z wybranego miasta w Polsce (pojawiła się przytłaczająca ilość opisanych Ambrożemu miejsc!). Gotowanie nie jest moim ulubionym zajęciem, lecz magiczne przepisy rodem z kleksowej kuchni sprawiły, że sama przygotowałam kosmiczne galaretki. W tym roku zupełnie odmienną formę miała rupieciarnia. Uczniowie przynosili „na łączenie” stare przedmioty, które drzemały gdzieś zapomniane w domowych zakamarkach i snuli na ich temat kilka zdań w formie opowieści.

Lekcje w Akademii

W tak zwanym międzyczasie udało się przemycić dwie piosenki z genialnego (moim zdaniem) filmu w reżyserii Krzysztofa Gradowskiego z 1984 roku z fantastyczną muzyką (nagrodzoną w gdańskimi Lwami), wokalem i grą aktorską Piotra Frączewskiego.

Śpiewali dla nas Adaś Niezgódka I profesor Kleks

W ramach podsumowania przygotowałam zdjęcia przedmiotów zapamiętanych z mojego dzieciństwa, które zrobiły przeogromne wrażenie- jak kasownik do biletów MPK, który został ochrzczony głośnikiem bluetooth, czy joystick – nazwany odkurzaczem.

Zamykamy za sobą drzwi Akademii

Ostatnią lekcję sponsorowały zdania niedokończone. Podpowiem Wam kilka uzupełnień, które padły:

Znalazłem odpowiedź na pytanie jak być świetnym uczniem.

Na długo zapamiętam lekcję ze starociami, którym daliśmy drugie życie w swoich opowieściach.

Zaskoczyło mnie, że nauczyciel może być fajny.

Odkryłem, że mogę jestem świetny w odszyfrowywaniu planu wydarzeń.

Te dwa tygodnie spędziliśmy w bardzo przyjemnej atmosferze, dlatego wszystkim Wam polecam wizytę w Akademii profesora Ambrożego Kleksa.